Val di Sole – samodzielna organizacja wyjazdu na narty samolotem
W tym roku mieliśmy ogromny problem z wyborem wyjazdu na narty z biurem podróży. Albo nie odpowiadał nam hotel albo termin albo cena albo jeszcze inne rzeczy. Postanowiliśmy zorganizować wyjazd samolotem na własną rękę. Chcieliśmy wybrać się do Włoch, gdzie będzie duży wybór tras i dużo śniegu. Wybór padł na Val di Sole.
Dojazd do Val di Sole na własną rękę
Podróż do Val di Sole innymi środkami transportu niż samochód jest niestety dość skomplikowana. Jest to kwestia połączenia w miarę taniego lotu do jednego z włoskich lotnisk z dalszym dojazdem koleją. Niestety nie ma bezpośredniego połączenia pociągiem z lotniska do regionu narciarskiego. Mimo przesiadek jednak podróż przebiega sprawnie ze względu na duży wybór pociągów o różnych godzinach i w różnych cenach. W naszym przypadku dojazd z Warszawy do Daolasy zajął około 12 godzin, wliczając w to dłuższą przerwę na obiad oraz czas spędzony na lotniskach.
Po pierwsze trzeba wybrać lotnisko do którego mamy najbardziej dogodny czy też najtańszy lot. Najlepiej zdecydować się na Mediolan-Malpensa albo Veronę. Wcześniej warto przemyśleć kwestię zabrania ze sobą sprzętu narciarskiego. Może się bowiem okazać (tak było w naszym przypadku), że taniej i oczywiście wygodniej jest pożyczyć narty na miejscu niż targać je ze sobą. Opłata za przewóz nart samolotem może być wyższa niż cena wypożyczenia na miejscu. My zarezerwowaliśmy sobie narty przez internet, w punkcie położonym tuż przy wyciągu w Daolasie. Na miejscu mogliśmy sobie wybrać rodzaj nart oraz za dodatkową opłatą skorzystać z szafki w której mogliśmy przechowywać sprzęt zamiast nosić go se sobą w tę i z powrotem do hotelu. Link do wypożyczalni podaję tutaj.
Nasza trasa: Mediolan – Verona – Trydent – Daolasa
W naszym przypadku najdogodniejszy pod względem godzinowym okazał się być lot do Mediolanu. Z lotniska podjechaliśmy pociągiem do Milano Centrale. Tutaj czekała nas przesiadka do pociągu do Verony. W Veronie wsiadamy do pociągu jadącego do Trydentu. W Trydencie przesiadamy się do tak zwanego Dolomiti Express. Jest to pociąg przeznaczony dla narciarzy i rowerzystów, który przypomina trochę polskie szynobusy. Jedzie powoli i zatrzymuje się we wszystkich miejscowościach po drodze. Dolomiti Expressem dojechaliśmy do Daolasy, gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel blisko wyciągu i stacji.
Strategia dojazdu jest zatem dość skomplikowana ale tak jak pisałam wcześniej, nie stanowi to problemu, gdyż między poszczególnymi pociągami jest około 10 minut czasu, czyli akurat na zakup biletu i przejście na sąsiedni peron. W Veronie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na zjedzenie obiadu.
Z informacji praktycznych dodam, że automaty, w których kupuje się bilety na pociągi we Włoszech mają wyłącznie opcję płatności kartą. Nie można w nich płacić gotówką. W przypadku przesiadki w Trydencie trzeba też zwrócić uwagę, że Dolomiti Express odjeżdża z innej części dworca niż pociągi do Verony.
Narty w Val di Sole
Na pewno mogę polecić Val di Sole pod względem przygotowania i różnorodności tras. Region jest bardzo rozległy, można codziennie odkrywać nowe trasy. W marcu trafiliśmy na bardzo dobre warunki śniegowe – śniegu było bardzo dużo, wszystkie trasy i wyciągi otwarte. Trasy mają też zróżnicowany poziom trudności a niektóre są naprawdę strome i wymagające.
W Dolinie Słońca jest duży wybór snowparków o różnej trudności. Między Marillevą a Monte Vigo przy krótkim wyciągu krzesełkowym znajduje się też skocznia z której ląduje się na dużym dmuchanym materacu 🙂
W Val di Sole brakuje niestety skiroutów. Wszystkie trasy są dobrze przygotowane. W śnieżnym puchu można tylko pojeździć na poboczu nartostrad.
Jedzenie na stokach w Val di Sole
Oferta restauracji i barów na stokach niemiło mnie zaskoczyła. Króluje tu kapusta kiszona i różne tonące w tłuszczu makarony i inne nieapetyczne rzeczy. Brak też w knajpach w Val di Sole przaśnego i tradycyjnego klimatu charakterystycznego dla Alp austriackich. Na szczęście przedostatniego dnia odkryliśmy fajną knajpkę z pysznym włoskim jedzeniem położoną przy dolnej stacji wyciągu w Madonnie. Na stokach natomiast warto się skusić na rozgrzewające, słodkie i bardzo popularne w tym regionie Bombardino (jest to podany na gorąco adwokat pod pierzynką z bitej śmietany). Mi smakowało również puszyste tiramisu 🙂