|

Jak zorganizować wyjazd na narty z niemowlakiem?

Amelis Hugo w górach zimą

Dobrze zaplanowany wyjazd na narty z niemowlakiem pozwoli rodzicom poszusować po stoku a maluchowi zmienić klimat. Na co warto zwrócić uwagę i jak zorganizować taki wyjazd?

Strach ma wielkie oczy 🙂

Boisz się jechać w góry zimą z niemowlęciem? Ja też się bałam. Jak zniesie podróż? Czy w hotelu będzie się darł a pozostali goście będą się krzywo patrzeć? Czy nie zachoruje? W praktyce okazało się, że żaden z czarnych scenariuszy się nie ziścił. Nasz blisko 6-miesięczny maluch był spokojniejszy niż w domu, spał spokojnie na spacerach w górskiej scenerii a my spędziliśmy na stoku tyle czasu, że obojgu nam wystarczyło.

Przed wyjazdem bałam się też, że fizycznie nie dam rady. Po zarwanej nocy i całodziennej opiece nad dzieckiem jeszcze iść na stok?! W rzeczywistości okazało się, że dzień spędzony z dzieckiem może nawet być wypoczynkiem. W przeciwieństwie do domu, w którym ciągle jest coś do zrobienia, w hotelu nie trzeba robić nic! Śniadanie dostajemy gotowe, zmywać nie musimy. Obiad i kolacja na stoku. Sprzątać pokoju też nie trzeba. Nie trzeba też prać, prasować i robić miliona rzeczy, które zajmują czas na urlopie macierzyńskim. Całą uwagę można skupić na dziecku, co wszystkim wychodzi na dobre 🙂

Wybór ośrodka narciarskiego

Chociaż na początku mieliśmy inne plany, ostatecznie wybór padł na Białkę Tatrzańską. Ośrodek ten po rozbudowie o wyciągi łączące Kotelnicę z Kaniówką prezentuje się całkiem przyzwoicie. W związku z małym towarzyszem podróży zależało nam, by nie był to ogromny alpejski region. W razie czego chcieliśmy szybko wrócić ze stoku do hotelu. Sieć tras i wyciągów w Białce zapewnia różnorodność a jednocześnie nie jest tak duża, by nie wrócić na czas do hotelu.

Wybierając hotel kierowaliśmy się przede wszystkim jego odległością od wyciągu. Również ze względu na organizację dnia. Nie chcieliśmy marnować godziny czy dwóch na zmianę w opiece nad maluchem. Rano jedno z nas jeździło na nartach a po południu drugie i dzięki położeniu hotelu zmiana była sprawna. Niestety nie mogę polecić naszego hotelu, bo poza bliskością wyciągów i dostosowaniem do wózków (winda, podjazd) warunki były raczej takie sobie. Następnym razem na pewno zwróciłabym jeszcze uwagę na wielkość pokoju (nam trafił się 12-metrowy, ze skosem więc ledwo pomieściliśmy bagaże i wózek). Wybierając hotel dobrze mieć też na uwadze jego okolicę – czy jest gdzie wyjść chociażby na krótki spacer. Białka ma tą wadę, że jedyny rozsądny chodnik wiedzie przy ruchliwej ulicy, więc lepiej wybrać pensjonat na uboczu, by nie wdychać spalin i nie słuchać miejskiego hałasu.

Białka ma jedną ogromną zaletę dla rodziców, którzy chcą jeździć na zmianę i nie mają z kim zostawić dziecka. Wyciągi działają od 9:00 do 22:00. Wszystkie stoki są oświetlone wieczorem. Mi trafiła się akurat tura wieczorna, bo w pierwszej połowie dnia wolałam odsypiać na raty noc 😉 Do wyciągów nie było już kolejek a w knajpach na stoku było już niewiele osób.

Niemowlak zimą w samochodzie

Przewiezienie niemowlaka w samochodzie zimą jest niestety sporym wyzwaniem ze względu na różnice temperatur. Ze względów bezpieczeństwa nie powinno się przewozić malucha w kombinezonie ani kurtce. My nie ryzykowaliśmy nawet ubierania dziecka w grubą bluzę, bo obawialiśmy się, że się przegrzeje. Ubraliśmy go w bawełniane body z długim rękawem i do tego dresowe spodenki i skarpetki. W samochodzie, po przypięciu go wraz z fotelikiem pasami, przykryliśmy go dodatkowo kocykiem. Gdy w samochodzie robiło się ciepło, kocyk zdejmowaliśmy. Gdy wysiadaliśmy z samochodu, maluch miał zakładaną czapeczkę i szalik. Otulaliśmy go szczelnie kocem i przykrywaliśmy odporną na wiatr osłoną na fotelik, która trzymała koc na swoim miejscu i nie pozwalała, by wiatr dostał się do środka. Dzięki temu rozwiązaniu można było bez wyjmowania malucha z fotelika otulać go lub odsłaniać stosownie do temperatury otoczenia i bez zbędnego wybudzania.

Nasz synek podróż samochodem zniósł bardzo dobrze. Większość czasu przespał lub patrzył się przez okno. W domu nigdy się tak nie zachowuje 😉 Przerwy robiliśmy co jakieś 3 godziny. Niemowlęctwo to okres, który wbrew pozorom sprzyja podróżom. Pierś jest zawsze w zasięgu w razie głodu a potrzeby fizjologiczne załatwiane są do pieluszki. Nie eksperymentowaliśmy jednak z długością podróży. Wybraliśmy miejsce położone raczej blisko rodzinnego miasta, choć powrót z Białki do Warszawy w ferie potrafi zająć nawet 11 godzin!  Z tego względu w miarę możliwości lepiej wybrać inny termin.

O ile podróż samochodem była spokojna to noc po niej już nie. Maluch wyspał się w dzień, więc w nocy już taki chętny do spania nie był. Dobrze jest mieć taką sytuację na uwadze i nie planować zbyt intensywnego pierwszego dnia.

Na kilka tygodni przed wyjazdem dobrze jest zastanowić się, czy samochód pomieści wszystkie bagaże. W naszym przypadku auto wypchane było po brzegi. Sam wózek wypełnił prawie cały bagażnik a resztę rzeczy popakowaliśmy w małe plecaki i torby, by dało się je poupychać pod siedzeniami i w różnych szczelinach. Mały człowiek wymaga zabrania ogromnej ilości rzeczy. Jeżeli wybieracie się do Białki, to możecie przemyśleć, czy opłaca się brać np. narty (wypożyczenie kosztuje około 15zł za dzień) czy zapas pieluch (można kupić na miejscu).

Na stacjach benzynowych i McDonaldach mijanych po drodze praktycznie zawsze były przewijaki. Karmić piersią natomiast można wygodnie na tylnej kanapie samochodu podczas postoju. Nie ma więc obaw, że jakieś potrzeby fizjologiczne dziecka zostaną zaniedbane. Warto zmieniać pieluchę tak często jak to możliwe, bo podczas kilku godzin przebywania w foteliku skóra na pupie niemowlaka dość mocno się grzeje.

Autorka bloga
Autorka: Gosia, miłośniczka aktywnego stylu życia, podróżowania i dobrej kawy

Podobne wpisy